Kuba poleca!
KSIĄŻKA, KTÓRA WYWARŁA WPŁYW NA MOJE ŻYCIE…
Roberto Pazzi „KONKLAWE”
Literatura pełni w naszym życiu wiele funkcji. Dla jednych może być to rozrywka, jaką gwarantują sobie ludzie przy gorącej herbacie i ciasteczkach. Inni z kolei mogą traktować ją jako sposób na życie. Bohaterowie różnych książek mogą być dla nas wzorami do naśladowania. Literatura wskazuje wzorce osobowe.
W średniowieczu na przykład byli nimi król, rycerz i asceta. Dzisiaj co prawda nie są one tak ściśle określone, ale możemy zauważyć, jakie cechy bohaterów są przez autorów ukazywane w dobrym świetle. To może w nas kształtować dobre cechy oraz wychowywać dzieci i młodzież na ludzi światłych i dobrych. Książki mogą nas także skłaniać do refleksji. Po przeczytaniu możemy zamknąć ją, odłożyć na bok i przemyśleć swoje życie i postępowanie. Nie jesteśmy przecież doskonali i popełniamy błędy, ale nigdzie nie jest napisane, że nie możemy dążyć do doskonałości. Co więcej: powinien to być moralny imperatyw każdego człowieka.
W dzisiejszych czasach sporo jest osób, które książek nie czytają. Statystyki biblioteczne pokazują, że w Polsce czytających jest 40%. To bardzo mało. Mniej niż połowa. Dlaczego książki czyta tak mało osób? Otóż przyczyn tego zjawiska może być wiele. Jedną z nich jest brak czasu. Dzisiaj ludzie wciąż za czymś ślepo podążają, nie zwracając uwagi na sprawy, które okazują się jednak fundamentalne. Brakuje wyciszenia, spokoju, wypoczynku, refleksji… Inną przyczyną może być ludzkie mniemanie, iż książki są przeznaczone dla inteligentnej warstwy społeczeństwa. Gdybyśmy chcieli przeprowadzić sondaż i spytać o pierwsze skojarzenia z wyrazem „książka” to zapewne padłyby odpowiedzi takie jak „inteligencja”, „człowiek inteligentny”. Kiedy widzimy osobę czytającą książkę np. w parku, w metrze czy gdzieś na dworcu, wówczas nasz umysł automatycznie rejestruje sobie, że „ten człowiek to musi być inteligentny”. Tak jest zbudowana nasza psychika. Zastanówmy się, czy możemy jakoś zaradzić temu problemowi. Owszem, możemy! Trzeba zacząć od wyzbycia się tego infantylnego przekonania, że książki mogą czytać tylko ludzie inteligentni. Otóż by pójść do biblioteki, nie trzeba przechodzić żadnych testów na inteligencję! Nikt tam nie będzie patrzył, czy ktoś ma IQ 70 czy 170. Trzeba tylko chcieć. Gdy już będą chęci, należy znaleźć sobie wolny czas, który można spożytkować na czytanie książki. Nie należy martwić się o to, że nie znajdziemy dla siebie żadnej książki. Wybór jest ogromny! Jestem pewien, że każdy znalazłby dla siebie coś odpowiedniego. Trzeba tylko spiąć się w sobie, udać się do biblioteki, wypożyczyć książkę i czytać. Nie jest to nic trudnego, za to niesie wiele korzyści.
Książka, która mnie urzekła, nie jest z biblioteki. Kupiłem ją, gdy przed świętami pojechałem z mamą i bratem do Carrefour’a. Było tam stoisko z książkami z dużymi przecenami, więc się tam udałem. Przeglądając to, co tam leżało, byłem nieco zdegustowany. Nie dziwiłem się, że kosztowały one zaledwie 9,90zł, ponieważ były to tandetne romanse o niezachęcającej fabule. Gdy już miałem odchodzić, brat pokazał mi pewną książkę. Miała ona czerwoną nakładkę, która prezentowała plecy i potylicę kardynała. Ma on na sobie czerwony mucet, a na głowie biret. Widać także sznur, na którym wisi kardynalski krzyż. Mniej więcej na środku okładki białymi literami napisany jest autor i tytuł książki. Roberto Pazzi – „Konklawe”. Postanowiłem ją dokładniej obejrzeć. Przeczytawszy opis, przekartkowałem książkę i włożyłem do koszyka. Czułem, że to może być dobry zakup. Książka wydawała mi się dosyć ciekawa fabularnie i, co należy zauważyć, nie była romansem! Los chciał, że niedługo po zakupie dopadła mnie choroba i musiałem leżeć w łóżku. Miałem więc bardzo dużo czasu na czytanie nowego nabytku. Cieszę się, że byłem chory. To ułatwiło mi interpretację utworu, ponieważ nie czułem się skrępowany życiem szkolnym, mnóstwem lekcji do odrobienia, nauką… Mogłem w pełni oddać się lekturze. Tak też zrobiłem. Czy było warto? Zdecydowanie TAK! „Konklawe” to najlepsza książka, jaką czytałem w swoim dotychczasowym życiu! Z zaciekawieniem czytałem kolejne rozdziały, ponieważ tak bardzo byłem ciekawy, jak rozwinie się akcja. Teraz opowiem trochę o samej powieści.
Akcja toczy się w Watykanie po śmierci papieża. Trwa konklawe. Kardynałowie starają się w zgodzie z własnym sumieniem spełnić Wolę Bożą i wybrać godnego następcę Świętego Piotra. Istnieje jednak pewien problem. Żaden z nich nie może uzyskać dwóch trzecich głosów. Konklawe się przedłuża. Siedzą tam zdecydowanie za długo. Są tego świadomi. Idą do Kaplicy Sykstyńskiej na kolejne głosowania, lecz mają w sobie coraz mniejszą wiarę, że niedługo koniec. Ciągle to samo- głosy są rozproszone, a z komina leci czarny dym. Działa to na nich źle. Odbija się na ich psychice. Purpuraci dokonują czynów, które nie mieszczą im się w głowie. Próbują uciekać. Inni umierają w poniżających okolicznościach. Reszta się boi, bo nie wiedzą, kto będzie następny i co się z nim stanie. Jakby tego było mało, na Watykan spadają różne plagi. W Biblii mieliśmy coś podobnego. Egipt był karany za zło. Nawet dzisiaj istnieje frazeologizm „plagi egipskie”. Wywodzi się to właśnie z tej biblijnej opowieści. Watykan zostaje opanowany przez szczury i skorpiony. Sztab ludzi dbających o techniczne warunki na konklawe podejmuje, wydawać by się mogło, logiczne rozwiązanie. Sprowadzają do Watykanu zwierzęta, które są ich naturalnymi przeciwnikami. Koty ganiają szczury, a kury ganiają skorpiony. Konklawe traci swój mistyczny charakter. Purpuraci muszą bowiem dzielić swoje pokoje ze zwierzętami. Głosowania w Kaplicy Sykstyńskiej też nie są już przeprowadzane w ciszy i spokoju. Dochodzi do groteskowych sytuacji z udziałem zwierząt. Jednak udaje się w końcu wybrać papieża. Po czterech miesiącach z komina leci biały dym.
Powieść zapewniła mi spory zastrzyk dobrego humoru. Czytając ją, śmiałem się tak, jak jeszcze nigdy nie śmiałem się przy czytaniu książki. Jednakże istnieją też momenty, które napawają strachem i wywołują dreszcze na plecach. Takie zróżnicowanie emocjonalne podczas lektury jest wskazane. To dobrze, że wywołuje ona tak różne emocje i to w tak dużym natężeniu. Właśnie tego nam trzeba: aby książka odrywała nas od problemów i nastroju, jaki nam towarzyszy. To jest też jedna z przyczyn, że ludzie nie czytają- po prostu nie potrafią znaleźć sobie dobrej książki!
„Konklawe” to utwór wymagający pewnego oczytania. W szkole uczy się, że czytanie książek poszerza nasze słownictwo. Tutaj mamy tego ewidentny przykład. Pewne słowa są niespotykane, ale oznaczają coś bardzo powszechnego. Ja lubię poznawać nowe słowa. Ta książka umożliwiła mi to i jestem z tego powodu szczęśliwy. Można takich słów użyć na przykład podczas pisania wypracowania. Jeśli nasza polonistka nie zna takiego słowa, to dzięki swojemu uczniowi je pozna. Człowiek uczy się przecież całe życie, a jako Polacy powinniśmy znać dobrze nasz ojczysty język. Kryje on bowiem przed nami wiele słów, których jednak się powszechnie nie używa, gdyż są uznane za „zbyt inteligentne”. Może to i dobrze. Pewne słowa mają wydźwięk inteligentny, a powszechne używanie ich w mowie potocznej byłoby dla nich profanacją. Nie znaczy to jednak, że nie mamy prawa z takimi słowami mieć styczność, choćby podczas czytania „Konklawe”.
Warto także zwrócić uwagę na to, że przy całej tej fabule, która wydaje się absurdalna, powieść ta nie jest antyklerykalna ani antychrześcijańska! To wielka sztuka napisać coś, co prześmiewa Święte Zgromadzenie w taki sposób, aby nie urazić uczuć religijnych czytelników. Za to należą się autorowi gratulacje.
Gdyby ktoś zapytał mnie, czy warto tę książkę przeczytać, odpowiedziałbym „tak”. Powieść pt. „Konklawe” zdecydowanie godna jest polecenia. Dlaczego? Jednym z argumentów przemawiających za tą książką jest to, że gwarantuje ona zarówno śmiech jak i współczucie. Wywoływanie w czytelniku emocji jest przecież bardzo ważnym czynnikiem. Książka ta może być odprężająca. W wolnej chwili dobrze jest wziąć do ręki dobrą książkę i poczytać. Można też uznać tę książkę jako źródło wiedzy. Autor podczas pisania tej książki powołał się na swoją ogromną wiedzę dotyczącą konklawe i Watykanu, którą podkoloryzował fikcją literacką. Za sprawą tego właśnie utworu możemy także poszerzyć nasze słownictwo. Książka kryje na swoich kartach naprawdę interesującą historię, która jest opowiedziana na wysokim poziomie i moim zdaniem każdy koneser literatury powinien sięgnąć po tą pozycję. Jeśli natomiast ktoś za znawcę się nie uważa, także niech ją przeczyta, choćby dlatego, aby zapewnić sobie miłe chwile spędzone w zaciszu swojego pokoju, w fotelu, przy herbacie i ciasteczkach z książką w ręce.
Jakub Grzegorz Wiatr
klasa I a